To starsznie wkurwiające, kiedy nudzi mi się w domu i idę do kafejki tylko po to, żeby napisać nową notkę, a jak już przychodzę, to nie mam o czym pisać.
A wiecie, co jeszcze jest wkurwiające? To:
"Hey, Pike --
This is the moment you have been waiting for!
Click here to get your tickets now!
Log in and type Happy as your password.
-- MuDvAyNe"
Zajebiście, dostaję bilety na koncerty Mudvayne, tylko że owe odbędą się w Stanach oczywiście.
Poza tym, wkurwiające jest to, że wszystko jest takie wkurwiające. Nie mogę sobie spokojnie egzystować, bo co chwilę widzę coś, co przyprawia mnie kurwa o wrzenie. Czy ja jestem kurwa aż taki wrażliwy? Dlaczego wkurwia mnie to, jak wszystkim się wszystko udaje? Ja jebie, czy ja muszę być kurwa takim socjopatą? Już to widzę, jak będę musiał się najebać, żeby w piątek przetrwać chujowe z założenia połowinki.
Sołti chciał, żebym opisał pewną wczorajszą sytuację, obrazując ją odpowiednimi cytatami Mudvayne, chociaż jak na razie nic szczególnego nie przychodzi mi do głowy. W każdym razie chodzi o to, że wracaliśmy pieszo z Czarnego Kota i poszliśmy na takie zajebiste skróty (gdybym mógł pokazać palcem czyj to pomysł, zrobiłbym to), że przyszło nam przechodzić przez płot. I co ja jeszcze miałem napisać? Jakoś tak wyszło, że ja przeszedłem furtką, która była dwa metry od miejsca, w którym przechodził Sołti. No... Teraz to nie brzmi śmiesznie, ale jakoś tak było. Może o czymś zapomniałem?
Podsumowując (?), wczoraj się najebałem i to tak ostro, po raz pierwszy od jakiegoś miesiąca. W ogóle wszyscy się najebali, nawet straight edge'owa Paulina zerwała ze swoją straight edge'owością.
Teraz jest kac. Poza tym wydałem fpip kasy, a miałem ją przetrzymać, ale nie żałuję, bo nie ma to jak się czasem najebać...
Hopeless Losers Alliance reaktywowane pod nazwą Hopeless Losers Association. Jedyni członkowie to ja i yahoo i póki co nie przyjmujemy nowych. Jeżeli ktoś jest chętny, to może złożyć swoją kandydaturę, ale wy tak naprawdę nie jesteście true loserami.