Spotkanie z konsulem, a raczej konsulką poszło bardzo szybko. Na początku było bardzo miło bo puścili nas na początek kolejki i w ogóle wszyscy byli bardzo uprzejmi. Ale potem już nie było tak miło. Pani konsul (wredna krowa) za grubą szybą groźnie patrzyła. No i nie dała wiz!!! Pytamy dlaczego, a ona, że za krótko jesteśmy małżeństwem, że trzeba poczekać, że potrzebujemy więcej czasu. Nic nie pomogły tłumaczenia Migonii, że Ona może już nie mieć czasu, że to może być ostatnia okazja. Wredna krowa okazała się być nie czuła na prośby i pewnie posiada (jeśli posiada) serce z kamienia. Ktoś nam powiedział, że pewnie pomyślała sobie, że nasze małżeństwo to fikcja, że ja ożeniłem się z Migonią (najcudowniejszą dziewczyną na świecie!!!) tylko dlatego, żeby łatwiej dostać wizę.