Parę dni mnie nie było. To przez pracę, w której miałem okropny zachrzan. Nadal tak jest i nadal jest stresująco, ale już tak tego nie przeżywam. Czasem trzeba podejść do życia olewczo, żeby nie zwariować.
A. mi ostatnio pisze różne dziwne rzeczy. A to, że myśli, że dogorywa, to, że myśli że wydaje jej się, że w tym roku umrze. Nie chce do końca wyjaśnić, skąd takie myśli. Mnie oczywście takie jej myślenie przeraża!!! Nie chcę, żeby tak myślała nie chcę, żeby umierała!!!!!
Nie będę się rozpisywał na ten temat, bo nie potrafię nawet tego sobie wyobrazić, bo to jest straszne!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Natomiast wczoraj smsnęła, że musimy pogadać, bo myśli, że ja ją traktuję, jakbym miał do niej jakieś prawa albo myślę o niej jakbyśmy byli parą, a wszystko to przez to, że w listach zwracam się do niej per "kochana" i piszę, że martwię się jej problemami.
Pyta, co daje takie martwienie się, czy mi to w czymś pomaga, czy jej to coś pomaga. Nie mogę sobie wyobrazić, jak się nie można nie martwić, jeśli komuś się dzieje źle. Na pewno nie traktuję jej, jakbym miał do niej jakieś prawa. Nigdy o nikim tak nie myślałem nawet jeśli kochałem. Może jestem jakiś nienormalny z tym martwieniem się i z tą wylewnością. Powiedziałem jej, że to wszystko z sympatii do niej, a nie z miłości. Dziwne to wszystko. W końcu stwierdziła, że powinniśmy przestać do siebie pisać. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie.