We have no future
Heaven wasn't made for me
We burn ourselves to hell
As fast as it can be
I wish that I could be the king
Then I'd know that I am not alone
Maggots put on shirts
Sell each other shit
Sometimes I feel so worthless
Sometimes I feel discarded
I wish that I was good enough
Then I'd know that I am not
Alone
(...)
She put the seeds in me
Plant this dying tree
She's a burning string
I'm just the ashes
Było już prawie wszytko na tym schorowanym blogu. Najwięcej to chyba było bluzgów. No ale oczywiście z czegoś musiały wynikać. Nienawiść, tak... Tego było sporo.
Mógłbym sprowadzić wszystko do najprostszych rozwiązań i nazwać takiego przysłowiowego yaha aspołecznym frajerem, Sołtiego ciotą, a siebie samotnym loserem (co za dream team). Otóż nie zrobię tak. Wierzcie lub nie, ale czasem osobowość potrafi być bardziej złożona.
Niedawno na lekcji religii tematem przewodnim byli socjopatyczni seryjni mordercy - jak to ksiądz określił - nie "socjopaci" tylko "psychopaci" (widzę poważną znajomość tematu). Ich podstawową cechą było odizolowanie, zerwanie więzi, które łączyły ich ze społeczeństwem. No tak, pasuję idealnie - wszyscy wiedzą, jaki jestem wyalienowany "i takie tam". Alienacja to też nie wszystko.
Ostatnio nałogowo słucham psychodelicznego rapu - mam na myśli zespół Insane Clown Posse. W sumie to dwa motywy charakteryzują ich twórczość. Po pierwsze - samotność. Umieściłbym tu bardzo wymowny tekst, ale z doświadczenia wiem, że nikt nie przeczyta, więc dodam tylko, że kawałek nazywa się "Truly Alone".
Samotność jest bardzo wkurwiająca, ale da się ją znieść w porównaniu z innym motywem, również znajdującym się w twórczości ICP - nienawiść... Jeden wers i wszystko jasne:
"If I only could I'd set the world on fire..."
To jest moje nowe motto i deklaruję to z dumą.
Tak więc mógłbym po prostu być, olać was wszystkich, ale nienawiść to jest to, co spędza mi sen z powiek. Nienawidzę ogółu społeczeństwa, nienawidzę miejsc, w których muszę przebywać w towarzystwie ludzi. Nawet w takim kinie, kiedy już muszę tam iść, zwykle siadam w pierwszym rzędzie, żebym nie widział potencjalnych setek głów do ścięcia. Ludzie tętniący życiem - oto przedmiot mojej największej nienawiści. Ja taki nie jestem. WHY?
-biologiczne ukształtowanie introwertyka?
-stopniowa alienacja?
-pasmo porażek?
Podobno osobowość można już kontrolować przy pomocy dostaw dawek odpowiednich hormonów, no ale kurwa... Przecież nie tego chcę. Tu włącza mi się jakieś pieprzone poczucie honoru. Tymczasem ktoś na mnie patrzy i jakby widział jakiś posąg - nieruchomy, nie mówi, może myśli. Dlaczego nie rozmawia z innymi? Zrobili mu coś? Może nie podoba mu się podejście do życia ich wszystkich? A może wkurwiają go ich zajebane ryje?
Jestem martwy na świat i myślcie, co chcecie, ale to jest kurwa przygnębiające. W samotności można znaleźć pozytywne strony, loserstwo jest zabawne, z resztą podchodzę do tych rzeczy z dystansem, ale nienawiść... Złość na mających to, czego ja nie mam, to mnie kurwa zabija... Eh... Dajcie mi drinka.
It's all about escaping
We just beg for any way to get away
Who do you bow down to
Does your god come in a capsule or on a
plate
They're trying to sedate you
Swallow self and bring on the alien
You tried to kill me
I'm already dead to this world