Niech mnie kule, uwielbiam deszcz. Lubię go z pobudek osobistych, ale ostatnio dodatkowo motyw deszczu pojawia się wszędzie, głównie chodzi mi o okładki nowych płyt moich ulubionych zespołów (Mudvayne, ICP, kawałek Mudvayne "Rain. Sun. Gone."). Wczoraj na Inauguracji Castle Hill 2005 padał deszcz. W ogóle odczuwam jakieś takie fascynacje pogodą. Zajebiste to jest, jak się głębiej zastanowić, że np. jakieś rzeczy spadają na nas z nieba. Pogoda kojarzy mi się z takim luzikiem.
"Fever inside the storm, so I'm turning away".
Zen.
Stare nienawiści mnie nudzą.
Nie znienawidzam nowych ludzi, bo z założenia wiem, że są chujowi, więc po co się przejmować. Loserzy patrzą na innych jak na jeszcze większych loserów. Znienawidzam tylko tych lepiej poznanych. Chociaż i tak obecnie nikogo nowego nie poznaję.
-Ale ja nie chcę gadać z ludźmi.
-Przecież nie gadasz.
...
"Tylko spokój może was uratować".
...
To tyle.
Czytajcie moje notki.
Może nie są inteligentne, ale na pewno jest w nich najwięcej mięcha.