"Hej, gadałem o tym z tobą czy ze sobą samym?"
Po ostatniej notce zaciekawił mnie motyw całej tej psychozy i trochę o tym poczytałem. Rzeczywiście tak może być, że cały mój 'hatred inside' jest uwarunkowany genetycznie albo przez hormony. Zwykła choroba, jak każda inna. Ale nie o tym chciałem pisać, bo to wszystko takie dosyć hipotetyczne i naciągane. Otóż znalazłem (jako jeden z objawów psychozy depresyjno-maniakalnej) coś takiego jak kompulsje. Nie rzucę żadną encyklopedyczną definicją, bo normalnie mi się nie chce, ale chodzi o takie bezsensowe, świadome, bezcelowe powtarzanie pewnych czynności. I ja to kurde mam i to w nieznośnych ilościach. Codziennie robię coś tego typu:
+ Czytając jakąś książkę, prawie każdy akapit często muszę czytać kilka razy, ale nie dlatego, że nie czaję, tylko tak jakoś chcę, czuję powinność. Tak samo jest z poszczególnymi zdaniami. Nie przewrócę kartki, jeśli nie powpatruję się w jakiś wyraz, szukając ukrytego sensu.
+ Są też takie typowe rzeczy, jak obsesyjne poprawianie różnych niedociągnięć, typu zagięta firanka albo wystający fragment przedmiotu poza blat stołu, ale to raczej ma wiele osób.
+ I moje ulubione dziwactwo - gdy coś piszę, naprawdę cokolwiek, prawie zawsze co któryś wyraz poprawiam, jadę po nim długopisem jeszcze raz, bo tak jakoś zauważam, że litery są nierównej grubości albo niektóre w ogóle tak słabo napisane, że trzeba porządnie porawić, ale nigdy nie kreślić, zawsze przejechać długopisem jeszcze raz i tak poprawiać, aż grubość będzie idealna, ale jednak przejechać jeszcze raz, żeby wszystko się spierdoliło. No i zaczynam od nowa.
Czy to się leczy?