Po siedmiu latach, siedmiu miesiącach i siedmiu dniach nieprzerwanej agonii oraz siedmiu latach, siedmiu miesiąch i siedmiu dniach psiadania tego samego laya przyszedł czas na zmianę. Uznałem, że lay o zabarwieniu lekko meteorologicznym będzie idealnie pasował do tematyki (k)notek. Poza tym zajebiście kurwa uwielbiam deszcz i doprawdy pierdoli mnie fakt, że akurat jest zima i deszcz jest bywalcem rzadkim.
Newsy ze świata prozaicznego:
- Zbliża się studniówka. Może czas w końcu wygłosić expose ostatecznie odpowiadające na pytanie, dlaczego nie idę. Otóż przede wszystkim nie mam zbyt ciekawych wspomnień z połowinek. Prawdę mówiąc, był to jeden z najgorszych wieczorów w mojej egzystencji. Kobieca intuicja podpowiada mi, że teraz będzie identycznie - właściwie to nie ma innej opcji - to samo miejsce, ci sami ludzie, ten sam klimat. Nie chce mi się kurde iść, to nie idę, prosta sprawa. Poza tym, po co to tłumaczenie - spójrzcie na mnie, spójrzcie na tego bloga - JA miałbym iść na studniówkę? Oh, come on...
Może tłumaczę się, bo wszyscy się tak zajebiście dziwią. Nie chcę zabrzmieć jak jakiś nastoletni buntownik bez celu, ale wszyscy są tacy typowi. Wszyscy mówią dokładnie to samo - że to takie niezapomniane doznanie, że to jedyny raz w życiu i że będę żałował. Przyjęcie Sakramentu Eucharystii też było tylko raz w życiu i jakoś nie żałowałbym, gdybym nie brał w tym udziału. Żałuję kurwa, że byłem na połowinkach, ot co.
End of story.
- Może teraz trochę przechwałek na temat matury próbnej? Daruję sobie (i wam), zresztą domyślcie się (do dzisiaj zadziwia mnie to, że 'zresztą' pisze się razem). Chujowe jest tylko to, że skoro poszło mi tak dobrze, to prawie na pewno prawdziwa matura pójdzie mi gorzej, czyli pozostanie jakiś tam niedosyt.
- Strasznie prozaiczna (k)notka wyszła. Strasznie 'blogowa'. Będzie trzeba niedługo napisać coś o gniciu, deszczu i gwiezdnym pyle.