It's the darkest place
Like beneath the stairs
The "it" - it comes and it
Takes me there, we take
Everything in sight
All through the night
Leaving scars
And crashing cars
Szatański tekst, szatańska notka, a za mną szatańskie wydarzenia. To takie cholernie sztańskie, że osobom religijnym naprawdę nie radzę czytać (już widzę, jak wszyscy wychodzą, zostają Sołti i mój brat). Powiem wprost, krótko i na temat:
W sobotę zmarł papież, a ja z Sołtim poszliśmy się najebać, piliśmy w dwóch kościołach - w Farze - tam było w miarę spokojnie - i w Młodzieżowym. Tutaj masakra. Już w drodze byliśmy na tyle najebani, że co chwilę zaczepialiśmy przechodniów i oświadczaliśmy im, że papież nie żyje. W środku piliśmy piwa, siedząc koło konfesjonału. W Farze była kulturka - siedzieliśmy w ławce, całkiem z tyłu, nikt nas nie widział. A tu piliśmy, siedząc na ziemi i co chwilę ktoś się na nas gapił. Wychodząc, wykonaliśmy coś naprawdę szatańskiego - krzyknęliśmy na cały głos "papież nie żyje" (w kościele kurwa, przy cierpiących wiernych). Później oczywiście zaczęliśmy spierdalać, chociaż generalnie wątpię, żeby ktoś próbował nas zatrzymać. Chuj wie czemu, wkrótce wróciliśmy przed kościół. Tu odbyliśmy rozmowę z księżmi, którzy podejrzewali nas o te niecne czyny. A ja sobie kurde zacząłem rozmowę nt. relacji wiary, wiedzy udowodnionej, itp. Dziwne to było, jak księża z taką uwagą słuchali dwóch "pijanych satanistów". Jeszcze tej samej nocy wracaliśmy pieszo na Strzemyk i najpierw nas spisali (bo się "napierdalaliśmy"), a później mnie spałowali, bo kopałem w jakiś znak, czy coś. Poważnie, podeszło do mnie dwóch gliniarzy i zaczęli mnie napierdalać, grożąc jednocześnie wytrzeźwiałką. Ale najebani rzeczywiście byliśmy. Dzień później stwierdziliśmy, że to wszystko było strasznie niedojrzałe, wręcz prymitywne. Ale mimo wszytko czuję się zajebiście. I podle. Zajebiście podle.